Po kilku tygodniach treningowego chaosu, przyszedł czas na zakasanie rękawów i zabranie się do pracy nad swoją formą. Zgodnie z opracowanym planem na Kraków, biegowe zajęcia rozpocząłem 7.01. Równolegle z truchtaniem postanowiłem uczestniczyć z grupą ludzi w ćwiczeniach Insanity. Po tygodniu stwierdzam, że był to błąd. Bardzo intensywne ćwiczenia spowodowały u mnie mega zakwasy, ale to nie był problem. Wiadomo, zakwasy przyszły to i sobie pójdą. Miarka się przebrała, kiedy przyszedł czas na długie wybieganie. Zaplanowałem je na sobotni poranek, z bardzo przyziemnych powodów :), tego dnia miałem urodziny i popołudniu mieliśmy gości, a co się z tym wiązało, bieganie w niedzielę nie wchodziło w grę. 😉 W planie było 21km i tyle przebiegłem, ale wysiłek jaki musiałem włożyć w ten trening był ogromny. Czułem jakby nie było mocy w nogach, a konkretnie w udach. Zaliczyłem dwa fajne podbiegi, ale wcale nie czerpałem z nich przyjemności tylko zastanawiałem się czy uda mi się ukończyć trening. Przyczyn wypatruję w zmęczeniu materiału, przez Insanity przeciążyłem nogi. Trochę lekceważąco podszedłem do sprawy, myślałem, że jestem na tyle mocny, że udźwignę dwa programy treningowe równocześnie. Wracałem z interwałów, a po 30 minutach odpoczynku zaczynałem ostre katowanie organizmu podczas zajęć Cardio. Przez ostatni tydzień zrobiłem takich treningów cztery. Klamka zapadła, zamiast Insanity, będę w dni niebiegowe wykonywał klasyczne ćwiczenia ogólnorozwojowe w domowym zaciszu. Jest szansa, że przynajmniej raz w tygodniu wprowadzę wizytę na basenie. Czekam tylko na odpowiedź z pływalni, odnośnie zajęć dla dzieci, żeby też coś miały z moich treningów. 🙂
Jeśli chodzi o realizację planu biegowego, to zestawienie jest w poniższej tabelce. Lekkiej modyfikacji uległ bieg #2, w tempie easy wydłużyłem obydwa dystanse o 500m, żeby lepiej dopasować powrót do domu w biegu :). Tempa wszystkich biegów bardzo zadowalające, ale z decyzją dotyczącą zmiany zaplanowanego czasu ukończenia maratonu jeszcze się wstrzymuję. To był dopiero pierwszy tydzień zmagań i jest na to za wcześnie.
poniedziałek R#1 | czwartek R#2 | sobota R#3 | |
PLAN | 10-20 minut warm-up 3 x 1600m (4:45/km) -1min. RI 10 minut cool-down |
3km easy (6:02/km) 3km @ ST (5:03/km) 3km easy (6:02/km) |
21km @ MP +19sek./km (5:55/km) |
BYŁO | 3250m rozgrzewki 3 x 1600m (4:39/km) – 1min. RI 2800m schłodzenia |
3,5km easy (5:59/km) 3km @ ST (4:50/km) 3,5km easy (5:39/km) |
21km @ MP + 19sek./km (5:43/km) |
Wrzucaj wrzucaj relacje to będziemy dopingować 🙂 na razie super idzie! Z tymi ćwiczeniami to ja bym je odstawił… Za duże obciążenie moim zdaniem. Ale coś tam trzeba poćwiczyć poza bieganiem żeby siła po 30 km była na wiosnę 🙂