Za mną przedostatni tydzień przygotowań do maratonu we Wrocławiu. Zawirowań w trakcie było wiele, przerwy, zniechęcenia, później mocne przyśpieszenie, ale najważniejsze, że czuję się w formie. Jedna rzecz, która mnie martwi to moje kolano. Nie wspominałem wcześniej mając nadzieję, że to jednorazowy przypadek i minie. Niestety podczas ostatniego dłuższego wybiegania poczułem dość uciążliwy ból kolana, który zmusił mnie do skrócenia treningu. Nie wiem co się dzieje, ale zauważyłem jedną zależność. Ból uruchamia się po mocniejszych zbiegach, za pierwszym razem na treningu ze Sławkiem i teraz drugi raz jak zbiegałem z dość stromego wzniesienia. Trochę boję się sytuacji, kiedy podczas maratonu kolano stwierdzi, że będzie bolało. Zobaczymy, póki co smaruję je i przez ostatni tydzień będę się starał nie zbiegać za ostro. 😉
Wracając do treningów, prezentowały się one następująco:
Wtorek, 03.09.2013r.
Niedziela i poniedziałek były wolne, na regenerację po Biegu WOP-sity. We wtorek wybrałem się na swobodne rozbieganie do Szczawna Zdroju. Czułem trochę dziwne ciągnięcie łydek zaraz za kolanami, ale po 6km biegu przeszło. Rozbiegałem to! 🙂 Wyszło 12km w tempie 5:28/km z fajnym podbiegiem właśnie na 6km. 🙂
Środa, 04.09.2013r.
To ten dzień kiedy znowu były dwa treningi. Rano wycieczka do Świebodzic, koło książańskiej stadniny w dół, pętelka i do góry. Ponad 2km podbiegu, który przy odpowiednim tempie potrafi dać w tyłek. To tutaj przy zbiegu po raz pierwszy poczułem swoje kolano. Miało być 15km, ale czasu z rańca nie starczyło i trzeba było pędzić do domu, w przeciwnym wypadku dzieci spóźniłyby się do szkoły. 😉 Wyszło 13km ze średnim tempem 5:43/km.
Po pracy drugi trening, już konkretny. Szybkie tempo obwodnicą Szczawna i z powrotem. Podobał mi się trening, bo byłem w stanie rozmawiać ze Sławkiem, przy średnim tempie 4:53/km. 😉 Miejscami było nawet w granicach 4:30/km. Fajnie, forma idzie w górę. Drugi trening zamknął się w 10km, w sumie 23km tego dnia. 🙂
Piątek, 06.09.2013r.
Czwartek był wolny na odpoczynek i regenerację. Następnego dnia zafundowałem sobie 5km szybszego biegu po lesie i wyszło naprawdę fajnie, średnie tempo 4:36/km. Drugą część treningu chciałem zaliczyć na „Wściekłym Leonie”. To jest podbieg o długości mniej więcej 1km, który nazwę zawdzięcza Sławkowi. Mówił, że jak go przebiegnę w dobrym tempie i spojrzę w lustro, to będę wyglądał jak Wściekły Leon 😉 Niestety pogubiłem ścieżki w lesie i go nie odnalazłem. Skończyło się krosem po lesie, 5 km po 5:19/km. 🙂
Niedziela, 08.09.2013r.
Na niedzielne długie wybieganie planowałem 20km swobodnego biegu po lesie (krosowo), ale znowu poczułem ból kolana i ledwo doczłapałem 15km w tempie 5:26/km. PO drodze spotkałem się z sarenką, która była tak młoda, że się nie bała, albo chora. Podszedłem do niej na jakieś 1,5m, a ona tylko spojrzała i dalej zjadała sobie trawkę. 😉 Zaliczyłem porządny zbieg na „szagę” z górki i podejrzewam, że tam właśnie moje kolano dostało w dupę. Do tego wszystkiego podbiegłem pod ruiny Zamku Książ i znowu zbiegłem stromym zboczem do Przełowmów Pełcznicy.
Tydzień zamknięty przebiegiem 60km i jak na mnie to jest całkiem dobry kilometraż. 🙂 Przede mną ostatni tydzień, a raczej ze dwa dni treningowe, bo tradycyjnie zrobię sobie 2 dni przerwy przed maratonem. Dzisiaj zaliczę sobie trening i jutro postaram się zrobić dwa treningi…później regeneracja. 😉
Ostro trenujesz jak na dwa tygodnie przed! Ciekawe jak wyjdzie we Wrocławiu – powodzenia!!!