Na razie idzie zgodnie z planem i czuję się wspaniale 😀 z czego tu się cieszyć, to jest dopiero 3 trening 🙂
Sobotnie wybieganie na dystansie 8km, lekki i przyjemny bieg oczywiście po lesie i ostatnie ok. 3km polem. Nos i gardło ustąpiły i tu chyba zbawienne właściwości biegania. Kiedyś, żebym wyleczył taką infekcję, męczyłem się chyba tydzień pochłaniając garści tabletek do ssania 🙂 Znowu trochę mnie poniosło z tempem (5,29/km), ale nie żebym sapał i specjalnie się zmęczył. To chyba przez to, że sobota i trzeba było podgonić, żeby zdążyć na finał Ligi Mistrzów 🙂 (angielska Chelsea wygrała z niemieckim Bayernem w rzutach karnych). Nie obyło się bez przystanku, a winnymi tego zdarzenia były jelenie 🙂 chyba zaczęło się rykowisko bo darły się i nawoływały z jednego końca pola na drugi. Ludzie powychodzili z pobliskich działek, żeby popatrzeć, ale mogli tylko posłuchać. Gdzieś się bydlęta pochowały i tylko zachrypłymi głosami wyły. Nie powiem, bo też chciałem je zobaczyć, dlatego przystanąłem, ale na marne. Wynikiem tego mój dystans został wydłużony, aż o 700m. Ma się rozumieć, po biegu standardowych zestaw ćwiczeń sprawnościowych 🙂
Podsumowanie:
Waga: 78,8kg Dystans:8,702km Czas: 00:47:47 Tempo: 00:05:29/km Prędkość: 10,93km/h —————————————————-