Nadszedł koniec przygotowań, teraz pozostał już akt ostatni. Wielki egzamin podczas niedzielnego maratonu w Krakowie. Mam nadzieję, że modyfikacja planu treningowego, a co za tym idzie planowanego czasu ukończenia zawodów, nie będzie strzałem w kolano i uda mi się go osiągnąć. Początkowo chciałem zrobić drugie podejście do złamania 4h, ale wyniki z treningów, jak również z półmaratonu w Sobótce, skłoniły mnie (po małej konsultacji) do zmiany czasu, w którym mam się zameldować na mecie na 3h45min. Kiedy pisałem tego posta, byłem już spakowany, dzieci również- zresztą one żyją tym wyjazdem. Pewnie bardziej podniecone są spaniem w hotelu niż tym, że tatuś będzie wypluwał płuca, żeby zaspokoić swoje ambicje :). Ruszamy w sobotę z samego rana, żeby dojechać w południe do Krakowa, odebrać klucz do „apartamentu”, a później mieć czas na odebranie pakietu i poszwendanie się uliczkami dawnej stolicy.
Jeśli chodzi o treningi, w tym tygodniu miałem do zrealizowania dwie jednostki treningowe. W środę poszedłem zrobić ostatnie interwały. Tradycyjna rozgrzewka 20-sto minutowa (ok. 3600m) po osiedlowych uliczkach, a później zabrałem się za 6 odcinków po 400m z planowanym tempem 4:15/km. Znowu zrobiłem je dużo lepiej, niż miało być, a to przez to, że były zbyt krótkie odcinki do przebiegnięcia i zanim ustabilizowałem tempo one się kończyły. Może gdyby Garmin miał odświeżanie co 1sek. miałbym informację na bieżąco jak szybko biegnę, a tak… Zresztą nie ma tego złego…na marne taki szybszy trening nie idzie, ważne że jestem w stanie go w miarę normalnie ukończyć.
We czwartek odpuściłem trening tempa i zrobiłem go dzisiaj, miało być 5km w tempie maratońskim, tj. 5:20/km. Pogoda typowo letnia, nagrzany asfalt oddawał ciepło, szybko się rozgrzałem i starałem się biec swobodnie. Z tego mojego truchtania wyszło średnie tempo 5:02/km. Patrząc jednak na tętno (śr. 157) to chyba nie powinienem się tak rześko czuć. Chociaż, nie mam jeszcze żądnej wiedzy na temat zakresów, wiem jedno, że tempo na dłuższym odcinku 5:20/km powinienem utrzymać…bylebym nie wyrwał z tłumem i się za wcześnie nie spalił. Planuję podczepić się pod Pacemakera na 3:45 i robić swoje. 🙂
Podsumowanie XVI tygodnia:
środa R#1 | piątek R#2 | |
PLAN | 10-20 minut warm-up 6 x 400m (4:15/km) – 400m RI 10 minut cool-down |
5km @ MP (5:20/km) |
BYŁO | 3600m rozgrzewki 6 x 400m (3:55, 4:05, 4:13, 4:03, 3:55, 3:50) – 400m RI |
5km (5:02/km) |